Dziewczyny!
Na dworze jest coraz cieplej, więc szukam lekkich, nieobciążających podkładów. Cenię sobie naturalny look. W drogeriach kosmetycznych znalazłam mnóstwo nowości i przez ostatnie tygodnie je testowałam. Jakie podkłady sprawdziły się najlepiej i zasługują na uwagę?
Dodam tylko, że mam dwóch faworytów. Zgadniecie jakich?
1. L’Oreal Paris, True Match Nude Pulmping Tinted Serum, cena 52-83 zł (zależy od promocji)
To make up no make up, czyli mój ulubiony. Niewidoczny gołym okiem, a gdyby jeszcze miał filtr przeciwsłoneczny, byłby ogromnym hitem. Jest to naprawdę świetny podkład, jeden z lepszych, jakie kiedykolwiek miałam okazję przetestować. Po prostu… chce się go mieć na twarzy cały czas.
Ma lekką, wodnistą konsystencję. Działa jak serum, choć jego składniki pielęgnacyjne kończą i zaczynają się na kwasie hialuronowym. Doskonale łączy się ze skórą, rozświetla, jest aksamitny. Nie ma mocnego krycia, przebijają się przez skórę niedoskonałości, ale ja akurat lubię taki efekt. Lekkie tony bardzo mi pasują.
2. Dr Irena Eris, Clinic Way krem BB SPF 50, cena 65-82 zł
Lekki jak chmurka podkład z wysokim SPF (to na duży plus!). Jest najbardziej pielęgnujący ze wszystkich, które dziś wymienię. Tak wysoki filtr przeciwsłoneczny to jego największa zaleta.
Nadal pozostajemy w kategoriach no make up. Nie można budować krycia. Nie jest zbyt trwały, niestety znika w ciągu dnia, ale za to w bardzo naturalny i subtelny sposób, więc mi to nie przeszkadza. Wtapia się w skórę, a w połączeniu z pudrem jest naprawdę dobrym produktem. Często po niego sięgam, bo bardziej zależy mi na nawilżeniu skóry niż na mocnym kryciu.
3. Eveline, Better than Perfect, cena 29 zł
Kupiłam, bo zobaczyłam dużo pozytywnych opinii w sieci. Zazwyczaj tak nie robię, ale tym razem postanowiłam wypróbować. To hit internetu, więc z ciekawości chciałam sprawdzić, co się w nim kryje. Producent obiecuje naprawdę dużo – od trwałości i krycia po nawilżenie.
To fakt, że krycie jest dobre, a przyjemna konsystencja nawilża skórę. Ale jest taki sam, jak każdy podkład – ściera się na nosie i brodzie. Jednak ma szereg składników nawilżających, dzięki czemu ten proces wygląda naturalnie.
Przyznam, że nie wiem, dlaczego ten podkład zyskał tak dużą popularność. To po prostu taki zwykły, średni produkt i znam o wiele lepsze.
4. Rimmel, Kind & Free, cena 20-40 zł
Klasyczny fluid i nie oczekuję od niego zbyt wiele. Po prostu ma być lekki, ale ten zdecydowanie powinien mieć dobre krycie.
Jego największą wadą jest kolorystyka, bo nie ma tam odpowiedniego odcienia dla mnie. Ale jako zwykły podkład na co dzień naprawdę dobrze się sprawdza. Ujednolica koloryt, działa nawilżająco, nie obciąża skóry. Zauważyłam jednak, że z upływem godzin zaczyna świecić się na nosie i czole. Wystarczy jednak sięgnąć po bibułkę matującą i już.
Co zawiera? Przede wszystkim antyoksydanty i witaminę młodości, czyli witaminę E, a także aloes. To naprawdę dobry skład, więc osoby o suchej lub normalnej cerze mogą się z nim polubić.
5. Bourjois, Healthy Mix Clean, cena 35-60 zł
Myślałam, że polubimy się z tym podkładem, ale niestety – porażka. U mnie w ogóle się nie sprawdził. Poprosiłam moją przyjaciółkę o przetestowanie i również okazał się klapą.
Baaardzo mocno wysusza skórę. Ma matową konsystencję i jego nakładanie jest bardzo niekomfortowe. Poza tym wchodzi w zmarszczki i bruzdy, podkreśla wszystkie niedoskonałości. No, po prostu koszmar.
Jedynym plusem jest spore krycie, ale ja tego nie potrzebuję. Ma w składzie szereg witamin, ale… nie sprawdza się i już.
Znacie któryś z tych podkładów? A może namówiłam Was na zakup? Dajcie znać w komentarzach, jestem ciekawa Waszej opinii.
0 Komentarz